Były ukraiński piłkarz Oleg Jaszczuk, który przez wiele lat grał w Belgii, opowiedział, czego oczekuje od meczów play-off Ligi Narodów między reprezentacją Ukrainy a reprezentacją Belgii o prawo występowania w Dywizji „A” tego turnieju w przyszłym sezonie.

„Tedesco nie potrafił zbudować zespołowej gry Belgii, a Garcia będzie pracował na przyszłość”
— Ostatnim razem rozmawialiśmy przed meczem Belgii z Ukrainą w ramach Euro-2024. Wtedy głównym trenerem „czerwonych diabłów” był Domenico Tedesco, który po nieudanej grze w Lidze Narodów został zwolniony ze swojej pozycji. Czy można stwierdzić, że jego okres w reprezentacji to porażka?
— Sami widzieliście, że praktycznie nie było wyników. Dlatego się z nim pożegnali. Teraz drużynę prowadzi Garcia, który dopiero zapoznaje się z zespołem na pierwszych zgrupowaniach treningowych. Jak na razie trudno powiedzieć, w jaki futbol będzie grała reprezentacja pod jego kierownictwem.
— Wśród kandydatów na miejsce następcy Tedesco padały nazwiska Thierry'ego Henry'ego, Julena Lopeteguiego, Erika ten Haga, Marka van Bommela, ale ostatecznie drużynę objął Garcia. Jak przyjąłeś to powołanie, biorąc pod uwagę, że na ostatnim miejscu pracy francuski specjalista nie odniósł sukcesu w zespole mistrza Napoli?
— Myślę, że tylko czas pokaże, czy decyzja o mianowaniu Garcii była słuszna. Obecnie Belgia to już nie jest ta sama drużyna, która była jeszcze kilka lat temu. Rozumiem, że Garcia będzie pracował z tą reprezentacją na przyszłość.
— Właściwie, o pracy na przyszłość świadczy również powołanie do kadry narodowej 17-letniego pomocnika „Ajaksu” Jordi Moki.
— Tak, oczywiście. Myślę, że to może być sygnał dla innych młodych zawodników, że drzwi są otwarte i dla nich. W obecnej reprezentacji Belgii jest wielu graczy bliskich zakończenia kariery, dlatego trzeba przyglądać się młodzieży, patrzeć w przyszłość.
— Do kadry reprezentacji Belgii od dłuższego czasu nie jest powoływany Witsel, De Bruyne opuścił kilka meczów z powodu kontuzji, Lukaku również odmawiał gry w reprezentacji, koncentrując się na występach w „Napoli”. Wielka era drużyny Belgii mija. A kto obecnie jest główną nadzieją młodego pokolenia „czerwonych diabłów”?
— Napastnik „RB Lipsk” Lois Openda i skrzydłowy „ManCity” Jeremy Doku to liderzy wśród młodzieży. Ale wiecie, na dwóch zawodnikach daleko się nie zajedzie. Ten sam Tedesco nie potrafił zbudować zespołowej gry. Można mieć gwiazdorskich graczy, ale nie osiągnąć z nimi wyników właśnie z powodu braku zgrania na boisku.
— Główną nowiną z obozu reprezentacji Belgii w ostatnim czasie jest powrót do drużyny jednego z najlepszych bramkarzy świata Thibaut Courtois, który kiedyś odmówił reprezentowaniu narodowych barw przez konflikt z Tedesco. Jednocześnie były dubler Courtois — Koen Casteels — oburzył się na tę decyzję i zakończył karierę w reprezentacji Belgii. Można przypuszczać, że w szatni Belgów wciąż brakuje zdrowej atmosfery?
— W ostatnich latach w szatni reprezentacji Belgii rzeczywiście było wiele nieporozumień i konfliktów. Znana jest historia o dawnym konflikcie Courtois i De Bruyne... Teraz przed Garcią stoi zadanie zbudowania zdrowego zespołu. Jeszcze nie wiadomo, jak drużyna zareaguje na powrót Courtois do reprezentacji. Nie wszyscy byli zadowoleni z tego, jak odszedł z drużyny w swoim czasie.
Słyszałem, że Garcia na pierwszym zgrupowaniu planuje przeprowadzić rozmowę na ten temat i zamknąć tę sprawę raz na zawsze. Co do sprawiedliwości/niesprawiedliwości sytuacji z Casteelsem — to nie nam decydować. Myślę, że każdy trener skorzystałby z okazji, by bronić bramki z jednym z najlepszych bramkarzy świata, którym teraz jest Courtois.
„Kompany w „Anderlechcie” czuł się na luzie, ale to mu nie przeszkodziło w zrobieniu wielkiej kariery”
— Pracowałeś w systemie „Anderlechtu” przez długi czas, a którego z obecnych zawodników reprezentacji Belgii miałeś okazję trenować?
— Byłem trenerem Zeno Debasta, z Jeremym Doku prowadziłem indywidualne treningi i również pracowałem z Dodi Lukebakio.
— Możesz scharakteryzować każdego z nich?
— Debast dobrze gra oboma nogami, ma dobre widzenie pola, jest dość techniczny. Zeno może przenieść piłkę w każdy punkt boiska, zarówno lewą, jak i prawą nogą, posiada niezły strzał. Z wad — niska szybkość, czasami trudno mu się obrócić.
Doku jest bardzo silny w grze jeden na jeden, na małej powierzchni potrafi poradzić sobie z każdym. Jest szybkim i niezwykle technicznym zawodnikiem, ale tacy właśnie dość często przesadzają z trzymaniem piłki. Kto by z ukraińskiej reprezentacji nie grał przeciwko niemu — będzie mu bardzo trudno powstrzymać Jeremiego.
Lukebakio… Kiedy był w „Anderlechcie”, nie podobała mi się jego lekkomyślność. Jednak po przeprowadzce do Niemiec rozwinął się (grał za „Fortunę” i „Wolfsburg”, a najlepiej pokazał się w „Herthcie”), obecnie dobrze występuje w „Sevilla” w La Lidze.
— Kontynuując temat gwiazd, nie mogę nie zapytać o twój okres gry za „Anderlecht” z wtedy jeszcze całkiem młodym Vincentem Kompanym, który teraz prowadzi Bayernu Monachium. Jakim był w młodym wieku przyszłym wieloletnim kapitanem „Manchester City” i reprezentacji Belgii?
— Uff, z Vincentem znamy się od bardzo dawna. Kiedy już grałem za „Anderlecht”, to dopiero co go wprowadzili do pierwszej drużyny. W jednym z meczów nasz podstawowy obrońca doznał kontuzji i zamiast niego na boisku pojawił się właśnie młody Kompany. Od tamtej pory Vincent zaczął regularnie grać za „Anderlecht”. Od razu było widać, że to naturalny lider, ale z własnym charakterem.
— Co dokładnie masz na myśli?
— Powiem tak: łatwo z nim nie było. Vincent myślał, że w tak młodym wieku wie wszystko i rozumie.(Uśmiecha się). Kompany zachowywał się trochę zbyt swobodnie, mógł się spóźnić. Ale jak widzimy, to mu nie przeszkodziło w osiągnięciu tak wielkiej kariery.
„Jeśli zawodnicy reprezentacji Ukrainy pokażą swój maksymalny poziom, ale nie przejdą Belgii, to nikt im nie powie złego słowa”
— Ostatnie nieudane występy reprezentacji Belgii świadczą o tym, że kibice „czerwonych diabłów” powinni obniżyć oczekiwania od swojej narodowej drużyny?
— Nie powiedziałbym, że wszystko trzeba zaczynać od nowa, ale mało prawdopodobne, że należy spodziewać się wielkich osiągnięć. Nawet jeśli spojrzy się na obecną linię obrony reprezentacji Belgii i porówna ją z poprzednią, to są to dwie duże różnice. Przed poprzednim meczem Ukrainy z Belgią myślałem, że drużyna Rebrova praktycznie nie ma szans. Jednak gra Belgów tego dnia stała się szokiem, i to nie tylko dla mnie.
Mogę przypuszczać, że doświadczeni zawodnicy reprezentacji Belgii są już „nasyceni”, nie mają tych emocji związanych z występami za narodową drużynę. Pewnie dlatego Belgowie tak nieudolnie zagrali na Euro, a Ukraina mogła w ogóle wygrać.
— Na czym Ukraina może opierać walkę z bardziej utytułowanym przeciwnikiem w tym starciu?
— Szkoda, że nie będzie Mudryka, będzie go brakowało w reprezentacji. Przeciwko Belgii można byłoby skutecznie wykorzystać jego główną cnotę — szybkość. Gdyby ta rywalizacja składała się z jednej gry, to być może Ukrainie byłoby prościej. Ale to futbol, jest nieprzewidywalny. W serii dwóch meczów reprezentacja Belgii po prostu musi wyjść zwycięsko, inaczej nie zostanie zrozumiana.
— Czyli, szanse na sukces drużyny Rebrova są znikome?
— Szanse zawsze są. Nie można wychodzić na boisko z myślą, że zwycięstwo jest niemożliwe. Reprezentacja Ukrainy musi pokazać swój maksymalny poziom, piłkarze muszą być w optymalnej formie, czynnik szczęścia również odgrywa dużą rolę.
Ukraina może skorzystać z tego, że u Belgów zmienił się trener, ponieważ w ciągu kilku dni trudno wprowadzić radykalne zmiany na lepsze. Niemniej jednak, myślę, że Belgia jest faworytem tego starcia.
— A jeśli chodzi o nazwiska, reprezentacja Belgii wciąż znacznie przewyższa narodową drużynę Ukrainy?
— Nie powiedziałbym, że przewaga Belgów jest znacząca. Wcześniej — tak. Teraz sytuacja już się wyrównuje, wielu Ukraińców gra w Europie w dość solidnych klubach.
— Na koniec: twoja prognoza i końcowe słowo dotyczące nadchodzących meczów między Ukrainą a Belgią.
— Myślę, że z dwu-meczowej serii zwycięsko wyjdzie Belgia, chociaż będę kibicować Ukrainie. Jeśli nasi zawodnicy pokażą swój maksymalny poziom w tych dwóch grach, ale nie przejdą dalej, to nikt im nie powie złego słowa. Dla mnie to najważniejsze.
Władysław Ljustoszański