Zasłużony trener Ukrainy, były selekcjoner narodowej reprezentacji Ukrainy Myron Markiewicz opowiedział, czego się spodziewa po podopiecznych Serhija Rebrowa w rewanżowym meczu Ligi Narodów w piłce nożnej z Belgią w Genk:

— Wczoraj w hiszpańskiej Murcji były dwa różne połowy. Do przerwy na działaniach nominalnych gospodarzy wpłynęła nadmierna trema, co prowadziło do błędów w fazie przejściowej. Warunki narzucali goście.
— Co pomogło naszym osiągnąć przełom?
— Jakby to nie brzmiało paradoksalnie, ale stracony gol od Lukaku na samym końcu pierwszej połowy. Wynik zmusił Ukraińców do działania znacznie bardziej agresywnie. I choć obeszło się bez taktycznych przestawień dzięki zaciętości w środkowym bloku, Belgiom stało się trudniej kontrolować piłkę.
Warto docenić także trenera Serhija Rebrowa, który trafił z zmianami, „świeży” zawodnicy zwiększyli tempo, a przeciwnicy zaczęli nie nadążać za rozwijającymi się wydarzeniami na boisku. Druga połowa była wzorowa nie tylko pod względem organizacji gry, ale i realizacji klarownych sytuacji bramkowych. Chłopaki spisali się świetnie.
— Już za dwa dni odbędzie się rewanż w Genk. Czy należy spodziewać się zmian w wyjściowym składzie Ukraińców?
— I choć mówi się, że zwycięski skład się nie zmienia, nie wykluczone jest pojawienie się od pierwszych minut Władysława Vanata, który jest bardziej mobilny od Romana Jaremczuka. To ważne w grze przeciwko atakom. Co do pojawienia się Artema Dowbika, to nie mam informacji, czy zdąży wrócić po chorobie do składu.
Moim zdaniem, w Genk Ukraińcy będą już dyktować warunki. Najważniejsze, by pozostali pewni swoich sił, obrazowo mówiąc, nie ustawiać jakichś autobusów pod swoim domem, a działać tak, jak w drugiej połowie w Murcji. Oczywiście, trzeba być gotowym na to, że gospodarze przy wsparciu 12 zawodnika wielkimi siłami pójdą na szturm. Dlatego tak ważne jest, aby nie stracić szybkiego gola.
Dmytro Wus