Były trener Dynama Kijów i reprezentacji Ukrainy Jozsef Sabo podzielił się swoimi wrażeniami z występu ukraińskiej drużyny narodowej w półfinałowym meczu play-off eliminacji Euro 2024 z Bośnią i Hercegowiną.
- Prawdopodobnie miałem wczoraj takie same odczucia podczas meczu reprezentacji jak cała Ukraina. Pierwsza połowa, szczerze mówiąc, nie była dobra ze strony Ukraińców, a druga zakończyła się walkowerem.
Jak powiedziałem przed meczem, musieliśmy wytrzymać pierwszą połowę, a w drugiej Bośniacy nie mają wystarczająco dużo siły. W końcu ich zawodnicy grają w europejskich klubach, są starszymi chłopakami, więc mogą nie grać na maksimum swoich możliwości przez 95 minut. Ale, niestety, nasza drużyna i tak straciła bramkę. Potem wróciliśmy i wyrwaliśmy zwycięstwo. Ale jakoś wszystko wyszło w nerwach i było trochę za późno. Dobrze, że w końcówce meczu dopisało szczęście.
- Co było przyczyną słabej postawy w pierwszej połowie - niedocenienie przeciwnika czy odważna gra Bośniaków?
- Myślę, że tylko fakt, że Bośniacy dobrze poznali grę naszej reprezentacji. Ale nasza drużyna również przygotowała się i przestudiowała przeciwnika. Myślę, że stało się tak, jak oczekiwaliśmy. Bośniacy nie byli w stanie utrzymać tempa. Ale musieliśmy się martwić. Dobre zmiany. Rebrov dobrze się spisał, reagował na przebieg meczu. Zawodnicy też są dobrzy. Daj Boże, żeby teraz dobrze się zregenerowali i przygotowali na Islandię. Bo w końcówce meczu z Bośnią Ukraińcy nadali dobre tempo, świeży zawodnicy dodali szybkości. I Bośniacy polegli.
- Jaremczuk - bohater meczu?
- Być może zasługuje na takie miano. Strzelił gola, zaliczył asystę. Widać było, że Bośniacy nie nadążają za naszymi chłopakami na flankach. Wcześniej ubezpieczali, ale w końcówce meczu nie nadążali. Roman uciekł i strzelił gola Dovbikowi. Chłopaki spisali się dobrze, ale byłem trochę zły, gdy nie strzeliliśmy trzeciego gola. Musieliśmy zdobyć punkt, aby nie stracić przypadkowej bramki w ostatnich sekundach.
- Zawodnik Dynama Brazhko zadebiutował w Zenicy. Czy odpowiednio zastąpił Stepanenko?
- Jak najbardziej. Myślałem, że zagra Serhij Sidorczuk. Ale sztab trenerski wie lepiej. Brazhko rozwija się na naszych oczach. Myślę, że zagrał dobrze i w przyszłości może przenieść się do europejskiego klubu, gdzieś w Hiszpanii lub Anglii. Ma ku temu wszelkie predyspozycje. Ale pod koniec meczu w Bośni był już "pełny", więc został zastąpiony. Zmiany oczywiście wpłynęły na grę. Szczęście również było po naszej stronie.
- Czy Ukraińcom będzie trudniej z Islandią niż w Bośni?
- Na sto procent. Ta drużyna jest silniejsza. Szczególnie w obronie. Islandczycy dobrze wykorzystują standardy i kontratakują. Nasi obrońcy będą musieli być bardzo uważni. Pomocnicy również będą pod presją, musimy pomóc obrońcom.
Czy Mudryk będzie potrzebny w takim meczu? Nie wiem, bo będzie mało miejsca do ucieczki.
Jeśli chodzi o Tsygankova, to myślę, że nie będzie gotowy na cały mecz. Tylko jako zmiennik. Zinczenko też nie jest w pełni formy. Nie grał z powodu kontuzji i było to odczuwalne w Bośni.
Musimy być uważni. Islandia karze za błędy. Myślę jednak, że nasza reprezentacja również przygotuje się do tego meczu, a Serhiy Rebrov wie, jak przeciwstawić się przeciwnikowi. Najważniejsze jest, aby zregenerować się fizycznie, ponieważ nie ma zbyt wiele czasu przed meczem z Islandczykami.